piątek, 16 września 2011

WIP

Jestem już WIP'em (WIrtualnym Pracownikiem) i mam zamiar być nim w coraz większym stopniu. Wczoraj byłem w Kielcach. Samochodem... Czas przejazdu cztery godziny. Dwie to odcinek Wołomin-Janki, pozostałe dwie Janki-Kielce. Jazda do Warszawy i po Warszawie to więcej niż horror. I to bez względu na porę dnia - rano czy wieczorem. Najlepiej jest jeździć nocą?

Wdepłem...

Tym razem "wdepłem" nieco inaczej... Ku zgrozie Kasi nabyłem pierwszy (i dla mnie ostatni) numer szmatławca Sakiewicza, czyli Codziennej Gazety Polskiej. A tam był tekst o tym, że kolejny polsko-amerykański uczony już wszystko wie co i jak. Tym razem miałem zamiar do faceta napisać, znalazłem komplet informacji o nim a tu... Okazało się, że w mojej ulubionej technologii webcastingu umieścił razem z tym specjalistą od wstrząsów ponad godzinna prezentację, gdzie jest wykonana programem LS Dyna chyba porządna symulacja MES, taka, jaką MIT i Purdue robiły dla wierz WTC. Cóż... Zeszliśmy na rozsądny grunt dysputy naukowej. W modelowaniu numerycznych istotny jest dobór parametrów obliczeniowych. Czy ktokolwiek pokusi się o zbudowanie "alternatywnego" modelu? Jak łatwo się domyślać w prezentacji skrzydło pozostaje prawie nienaruszone, na pewno nie ulega zniszczeniu. Dla chętnych i dociekliwych adres prezentacji. Najciekawszy fragment jest pod koniec...

Stare Dobre Małżeństwo


SDM tradycyjnie zawitało do Wołomina. Ponad dwie godziny koncertu to była uczta. A nowa płyta Maszeruj z chamem jest odjazdowa. Tak... Maszerujemy z rożnymi chamami, którzy zapomnieli gdzie jest ich miejsce.

Co się stało Kazikowi...

Z zasady nie czytam wpisów na forach. Spojrzałem na "Dzień na żywo" i wpisy. Zbaraniałem. Wywiad z Kazikiem i te jednoznaczne teksty. Pewnikiem zrobi kapelke z Pospieszalskim...
Lech Kaczyński powinien mieć pomnik w Warszawie?
- Oczywiście, że powinien.
Bez względu na opinie o nim – zginął na posterunku, pełniąc obowiązki głowy
państwa, a nie u siebie na działce, zabijając się szpadlem. A poza tym – czy nam
się to podoba czy nie – był najlepszym prezydentem Polski ostatniego
20-lecia.
- Głosowałeś w ostatnich wyborach na PO.
- Głosowałem, ale z
własnej ignorancji i z ulegania baraniej panice - ulegając panice
antypisowskiej. Tego żałuję. Daleki jestem od tego, by w czambuł potępiać rządy
PiS. Dla mnie i dla mojej kieszeni to był bardzo dobry czas. Znieśli podatek od
darowizny, od spadku, zmniejszyli dochodowy. Niestety kompletnie nie umieli
sobie poradzić z wizerunkiem w mediach, czego i ja jestem najlepszym dowodem,
widząc w nich wcielone zło. Ale ja to głupek jestem.
- Jak trafiłeś na
Teneryfę, gdzie masz dom?
- Zaczęło się od wycieczek na wakacje i wyjazdów do
kuzyna, który mieszka tam od lat 80. To on wpadł na pomysł, żebym coś kupił na
wyspie. Miałem wtedy trochę gotówki – starczyło na wkład własny. Wystąpiłem tam
o kredyt, kupiłem dom i jeżdżę tam na 4-5 miesięcy w roku.
Nie bede palil i wyrzucał płyt Kultu, a zacytuje Kazika - ale to ja głupek jestem. No! Cwany głupek, pierwszy realizuje hasło Jarego, że Polacy mają się wylegiwać w Egipcie.

czwartek, 1 września 2011

Pan to może...

Jest to stara anegdotka o Antonim Słonimskim. W dawnych latach PRL na zjeździe pisarzy sowiecki kolega zadał mu pytanie, gdzie można się wysikać. Słonimski spojrzał i stwierdził: Pan to może wszędzie i wszystko...
Jary grzał z Wrocławia do Warszawy 140 km/h w obszarze zabudowanym. Pewnikiem spał i nic nie wiedział. A to że być może na przykład kazał kierowcy dojechać w dwie godziny to już inna historia. Gdyby miał miejsce wypadek to... Byłby piękny pogrzeb? Może, ale przede wszystkim byłby to początek ujadania, że to wina Tuska. No bo kierowca nie został poinformowany o sensie znaku ograniczenia prędkości itd. itp. Jak sobie niestety myślę czasami o Jarym, to sobie myślę, że jemu się wydaje, że on może wszystko i wszędzie. Jak ten sowiecki pisarz z anegdotki...

Drożej, gorzej i...

Choć świeci słonko i z nieba nie leje się upał tekst będzie lekko defetystyczny. Podrożała komunikacja - dziś wyprawa do Wasiawaki to 19 złotych. Jest drożej ale... gorzej. W pociągu o 9 rano ścisk - jechałem na stojaka. Potem długie oczekiwanie na tramwaj - co się zacznie dziać, jak zaczną robić koło Wileńskiego metro. A w metrze problem - pociąg tylko do stacji Centrum, bo na Politechnice ktoś zostawił siatkę. Metro jest bardziej pojemne niż tramwaj - jak się wciskałem i jak jechałem można sobie wyobrazić. Coraz bardziej chce mi się być telepracownikiem.
Ale jak człowiek pojawi się na uczelni to ma darmowy kabaret. Jak się umówić ze studentami po 8 miesiącach od zakończenia zajęć na sprawdzian poprawkowy. Pierwszy, który napisał w tej sprawie został odpowiedzialny za ustalenie terminu. Ustalił, ja zorganizowałem sprawdzian, ale... Diabeł tkwi w szczegółach. Studenci dowiedzieli się od swojego kolegi, że sprawdzian będzie... miesiąc później. No i pojawił się problem... Rozwiązanie jest proste - kolejny termin, ale to kolejna strata czasu i nerwów. A problem pozostaje - jak kontaktować się w przestrzeni wirtualnej ze studentami poza czasem zajęć? Okazało się na przykład, że jeśli w rozkładzie sesji jest egzamin w godzinach 9-11 to nie oznacza wcale, ze można zrobić sprawdzian o 12... Bo potem "zwyczajowo" jest coś jeszcze, czego nie umieszczono w harmonogramie. Paranoja? Nie, klasyka u-bu-bu czyli uczelnianego budżetowego burdelu.
A na koniec szok. Jeden ze studentów zaproponował poniekąd słusznie - nie przejmujmy się nieobecnymi, załatwmy nasz interes. Lekko mnie ciepło i zadałem mu pytanie - rocznicę jakiego wydarzenia obchodzimy 31 sierpnia. Oczywiście nie widział. W Brukseli otwierany jest pasaż Solidarności 1980, a student nic nie wie o... solidarności. Był więc krotki wykład w ramach uczelnianej lekcji wychowawczej...