wtorek, 24 kwietnia 2012
Luksusowy obiadek
A nie mowilem
Od zawsze mowilem ze tak zwani panowie informatycy to w polskich warunkach ogon ktory chce machac psem. Przypomina mi sie kelner w restauracji ktory moze nie wsadzil palca w zupe ale dlugo tlumaczyl jaki jest nieszczesliwy ze musi nas obslugiwac. Polska stracila ponad miliard dotacji. Moja uczelnia stracila miliony na informatyzacje ktora juz na starcie na skutek blednych zalozen byla klapa. JeMaRek zamiast posypac glowe popiolem wprowadza na uczelnie kolejne zewnetrzne oprogramowanie zamiast rozwijac wlasny iatniejacy od lat system. Na najblizszym mi podworku jak jest kazdy wie.
piątek, 20 kwietnia 2012
Niezwyczajne zadziwienie
Jeszcze o ekspertach...
czwartek, 19 kwietnia 2012
Szkolenie czy kształcenie?
Kretyński pomysł, ale wszystko zmierza do tego. Już nie kształcimy studentów, bo na to nie ma funduszy i czasów ale raczej szkolimy. Czym się różni szkolenie od kształcenia nikomu chyba nie muszę tłumaczyć. Ten mój celowo kretyński pomysł sprzed 10 lat został przez MNiSW wykorzystany w nowej procedurze habilitacyjnej. Otóż trzech uczonych ocenia za 2 tysiące od recenzji kandydata i jego dorobek na podstawie... sumowania punktów. Ja 10 lat temu szedłem dalej - miało to robić odpowiednie oprogramowanie.
Świat się zmienia i dramatem jest, że decydenci w moim wieku tego nie widzą (ja widzę i cierpię...) . Podstawą ocen publikacji, które dają punkty będące po zsumowaniu źródłem habilitacji jest słynne peer review, które w ekstremalnej wersji double blinded nie pozwala nawet na użycie sformułowania "jak przedstawiono w poprzedniej pracy". A gdzie jest open peer review? A gdzie są dyskusje naukowe, które mogą toczyć się na blogach i forach. Kariera naukowa to zbieranie punktów, które nie zawsze jest równoważne autorytetowi środowisku i prawdziwej pozycji.
Podsumowując. Czego oczekiwać od nauki. Dalej więc uprawiajmy szkolenia zamiast kształcenia i dalej ciułajmy punkty zamiast prowadzić badania i... dyskusje.
Lekcja demokracji uczelnianej...
Magia ekspertyz czyli...
środa, 18 kwietnia 2012
3x Prezes
Prezes PAN udzielił ostatnio dokładnie trzech wywiadów - ten trzeci pochodzi z Polityki. W jednym z wywiadów Profesor Kleiber napisał: do ich [symulacji komputerowych] uznania za wiarygodne niezbędne jest powtórzenie analizy przez inny zespół. Kłopot w tym, że rezultaty tego typu analiz są bardzo wrażliwe na wprowadzane dane określające szczegóły problemu. Oznacza to, że stosunkowo małe zmiany w tych danych mogą w istotny sposób wpływać na końcowe wyniki. Ważny jest też oczywiście wykorzystywany program komputerowy, bo oprogramowania nie tworzy się dla każdej z takich analiz od nowa. Nie mając dostępu do szczegółów analizy, nie sposób w związku z tym uznać jej za w pełni wiarygodną. Nie podejrzewam oczywiście nikogo o manipulację, ale niekompletność danych wejściowych bądź ich niedokładność są czynnikami nakazującymi dużą ostrożność w interpretacji wyników. W innym można znaleźć takie stwierdzenie: choć nie mam dostępu do szczegółów tej analizy i nie mogę uznać jej za przesądzającą. Wszystkie osoby, które choć raz podawały dane do jakiegokolwiek programu znają powiedzenie - garbage in garbage out. Ze śmieciowych danych rzadko powstają rozsądne wyniki. Profesor Kleiber dwa razy pisze o kwestii dostępu do szczegółów analizy a nie wyników. Obrazki widzieliśmy. Ważne jest, jak powstały. Ważne jest, aby analizę tę powtórzył inny zespół. Nic takiego nie miało miejsca, co skłania mnie, by pokazać poniżej dwa obrazki. Są to wykresy izoterm (linii jednakowych temperatur) dla ściany z gazobetonu, w której środku jest żelbetowy słup. Temperatura u góry (na zewnątrz) wynosi -20 a u dołu (wewnątrz) +20. Każdy, kto dotykał zimą szyby w oknie wie, że jest ona chłodniejsza od sąsiadującej z nią ściany. Górny obrazek pokazuje, że w każdym punkcie temperatura jest jednakowa, czyli na spisek producentów izolacji termicznych wmawiających klientom istnienie mostków termicznych, przez co zmusza się ludzi do zakupu zbędnych towarów. Jest to oczywista manipulacja, czego dowodem jest drugi rysunek. Zwykła rzetelność naukowa nakazuje mi, jeśli głoszę, że nie ma mostków termicznych, umożliwić dostęp do szczegółów analizy, czyli... danych wejściowych. Gdzie jest w tym prostym zadaniu rozwiązywanym przez studentów ten haczyk? Otóż aby wykazać brak mostków termicznych przyjąłem złe wartości współczynników, czyli danych wejściowych! Współczynnik h wynosi 8.000 a nie 8000. Cóż, zapomniałem o kropce dziesiętnej...
wtorek, 17 kwietnia 2012
Zmeczenie?
Seminarium
Shit happens
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Nowe (naj-nowsze) otwarcie?
niedziela, 15 kwietnia 2012
wPIS polityczny
W sobote byla po porannym deszczu ladna pogoda wiec Docek plenerowal. Wrocil dopiero przed dwunasta. Zjadl sporo chrupek i polozyl sie tuz kolo mnie w lozku. Zasypiajac slyszalem mruczenie i odglosy mycia sie. Pelnia szczescia.
W nocy zgodnie z prognoza padalo. Doc dal sie przekonac ze nie jest to pora na spacer. Wypuscil sobie suke i jak o szostej przestalostukac o dach byl bardziej stanowczy w kwestii spaceru. Teraz uroczo i zapraszjaco zalega na lozku. A ksiazka czeka...
piątek, 13 kwietnia 2012
Barowa pogoda
środa, 11 kwietnia 2012
Kolejny etap
Doc kolejny raz na mnie wskakuje na mruczanko i pieszczotki. Czyzby chcial powtorzyc poprzednia noc. Dzis dosyc dlugo lazil i powinien juz byc zmeczony.
Dwaj panowie
Codziennosc
A na odcinku zwierzatek... Kolejne odslony teatrzyku. Gapa nawet dopraszala sie zeby ja polozyc spac. Docek tradycyjnie domagal sie wypuszczenia Sary. Jak wrocil z sionki i zobaczyl Sare rozwalona na futrzaku zrbil dramatyczne mrau. Wytlumaczylem mu ze skoro ja wpuscil to jest.
wtorek, 10 kwietnia 2012
Co za dzien...
Czas ucieka a skrypt czeka.
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Prawdziwi koledzy...
jak tylko uslyszalem puszke zbieglem dp kuchni. docek siedzial pod krzeslem i gapil sie w okno. a na parapecie chudzielec rudzik chrupal az echo nioslo. podszedlem powoli nie chcac go sploszyc bo nie wiedzialem jak sie zachowa. przyplaszczyl sie miauknal i zwiekszyl tempo jedzenia. lekki pat. poczekalem az skonczy i wystawilem za okno. czekam na ciag dalszy
sobota, 31 marca 2012
Odszczurzanie
Zgodnie z prognoza jest zimno a nawet bardzo zimno i pada a chwilami nawet leje. Czas wiec na odszczurzanie domku. Zawsze mowilem ze specjalnie myc i sprzatac nie musze bo z natury jestem czysty i nie brudze. A jestem w komfortowej sytuacji bo mam na kpgo zwalic. Chrzeszczacy pod nogami piaseczek to suki a tak wane koty to oczywiscie kocys. Tylko to cisnienie atmosfertczne... Bede musial sie intensywnie narkotyzowac kawa. Aha, domownicy w komplecie. Przed chwila magiczna puszka poinformowala mnie o powrocie kota. Byly pretensje o deszcz i suszenie recznikiem. Nie odczuwam nieodpartej potrzeby kolejnych traumatycznych wizyt u pana doktora. Docek przyjal moja inicjatywe z pelnym zrozumieniem. Nie pogrzl mnie tylko podrapal.
Fafcio
Standard ale i niespodzianki. Pobudka 4:30 ale za oknem byla nespodzianka czyli Rudzik. Godzine trwaly negocjacje. W domu nie chce, mrauuuuuu, chce wyjsc, ale na lawce jest kot, mrauuuuuu, nie wyjde. Po godzinie wpadlem na pomysl i wypuscilem Docka balkonem. Podreptal w strone wyjscia na siegacz a za nim Rudzik. Minela godzina, troche pada, ale mam nadzieje, ze chlopaki nie wyszly na nawalanke na ubitej ziemi ale gdzies grzecznie przytuleni przeczekuja deszcz.
piątek, 30 marca 2012
Znawca zwierzątek
czwartek, 29 marca 2012
Deszcz ze sniegiem
Coz, wiosna jeszcze nie zawitala w calej rozciaglosci. Wlasnie jest wichura i snieg z deszczem. A wlasnie planowalem wyjechac na zakupki. Wazne ze troche popadalo, bo bylo zdecydowanie sucho a co wiecej po wapnowaniu podlewanie nalezalo sie zwapnowanemu trawnikowi. Zblizajacy sie deszcz najlepiej wyczul domowy zwierzecy barometr. Docent wyszedl i za chwile wrpcol w pospoechu. A co ja tam bede sobie moczyl futerko...
Koalicja i opozycja
Najpierw Miller z Palokotem lekko obstukiwali zplecza. Jak Rozenek cieszyl sie z pozyskania czlonka z SLD to mu Miller powiedzial, ze jak ktos nie ma wlasnego co sie cieszy z cudzego. Potem Palikot przydzwonil krwia na rekach Millera na co ten odwinal skazanym kryminalista i nie poal reki. Dzis palikociarnia halasowala w sejmie jak przemawial Miller. Marszalka Nowicka prosila aby nie przeszkadzac. Twardziel Miller odpalil na bardzo ostro. Ta nacpana holota nie jest w stanie mi przeszkodzic. Jest to juz chyba absolutny koniec jednosci lewicy.
Na prawicy pokajal sie Kaczfiemu jedyny facet ktoego w tym srodowisku szanowalem czli Marek Jurek. Ziobrysci i PJoNki otrzymali szanse na samokrytyke i powrot. Ale na to sie nie zanosi bo Solidarna Polska zrobila zjazd.
A w tym samym czasie trwaly targi i spory Tuska z Pawlakiem. Palikpt mial racje. Chlopcy byli najprawdopodobniej dogadani a to prezenie muskulow bylo spektaklem dla maluczkich. No i jala mamy alternatywe dla PO PSL.
Dramaty zwierzatek
Wczoraj dziewczynki poszly bardzo grzecznie spac za to Docek lazil do nocy. Obudzilem sie po polnocy i okazalo sie juz wrocil. Ale skoro byl juz zalogowany to znaczy ze nie sprawdzil sie sygnalizator w postaci puszki. W nocy lal deszcz. Kot zrobil tradycyjna pobudke o 4:30. Wrocil dosyc szybko bo bylo mokro. Teraz znowu leje deszcz a ja musze wysluchiwac pretensji, ze te krople halasuja. Poniewaz oczywiscie bylo tradycyjne wypuszczanie suki towarzyszy mi jej posapywanie i baki...
środa, 28 marca 2012
Mądrala
Dziś horror dwóch Rad Wydziału - naukawej i ogólnej. Na tej drugiej jakieś głosowania KRK i innych cudów wianków. Boże, jak ja to przeżyję...
A w mojej ulubionej polityce... Miller nie podał ręki Palikotwi, a Kaczafi twierdzi, że Tusku chce zlikwidować polski narów. Tak jak w przypadku wczorajszego zakładowego zebrania pytam się - gdzie jest lekarz!
wtorek, 27 marca 2012
Stare zwyczaje
Pobudka byla oczywiscie po czwartej. Drzemalem na kanapce na parterze prawie do sidmej. Kocio wraca do pelnego zdrowia i dlugich porannych spacerow. Wrocil przed osma wiec jadac do uczonych ludzi wykapalem sie. Najpierw cztery gogziny lazil potem miauuuuu pretensje ze jestem pod natryskiem i za slabo go przywitalem. Jak mam mu wytlumaczyc ze jutro wyjezdzam przed siodma...
poniedziałek, 26 marca 2012
Wieczorny standard
Docek wrocil. Suki jedna na dole duga na gorze. Miaukot... Wychodzimy? Nie! Do pana na raczki. No to bylo gliglanko. Jak stwierdzilem, ze czas na suki zobaczylem jak kot cwiczy karaiba. Schowal panoenki a tu mrau. Wychodzimy na kolejny spacerek...
Wpis ogrodowy
Powinienem napisac o polityce. Pawlak gada czwarta godzine z Tuskiem. Komorowski z Palokotem. Kaczafi protestowal przed siedziba rzadu i Walil teksty o bezecnosci i nikczemnosci zmuszania do pracy do 67 roku zycia. Tylko biedny Miller bez pary i bez pomyslu na partie. Ja tez jestem biedny i bez pomyslu na... trawnik od wschodu. W sobote nacinalem jak szwagier. Dzis ten sam ogrodnik, ta sama maszyna a efekt... nie dokonczylem. Wersja dla prasy jest taka ze dla porownania a prawda taka, ze mi za bardzo skakalo cisnienie. Zamiast nacinania bylo oranie i wyrywanie. Zwapnuje jutro i poczekam. W maju szykuje sie uroczysrosc. Moze klepicho bedzie wygladalo noeco lepiej.
Poobiednio
Kasia odniosla sukces. Po dziewieciu miesiacach dostala czwarta recenzje habilitacji. Policze tempo w znakach lub slowac na dzien. I wartosc kazdego znaku. Najsmieszniejsze jest to ze tej recenzji nie ma jakickolwieg uwag krytycznych. Dalej nie bede kontynuowal wywodow. Dokoncze je po kolokwium. Z trj okazji zjadlem trzydaniowy objadek. Co za dzien...
Slonecznie i zimno
Docek jednak chcial na rewiry. Acz w pierwszym podejsciu po wysikaniu sie kolo ogrodzenia od siegacza wrocil jak wystrzelony z procy. Pan, one byly tak blisko, prawie mi odgryzly dupe... Drugie podejscie bylo bardziej udane. Dzialka blaszaka jest ogrodzona i ma taka fajna dzika roslinnosc. Po staremu minela dopiero siodma. Na termometrze zero i szron na trawie ale slonko zaraz nagrzeje swiat...
Upierdliwce
PoteWczoraj wieczorem zwierzaki daly popis. Sara nie chciala zejsc z lozka, jak ja sciagalem nawet warknela. Dala sie jednak zamknac. Potem rozpoczal wystepy Docek. Przy bodaj trzeciej probie przekonania go ze czas spac a nie na spacery i zaniesienia na gore zauwazylem ze waruje przed drzwiami do sionki. Wypuscilem Sare za chwile Docent zalogowal sie do klateczki.
Pobudka byla w nocy o czwartej, dobra godzina spaceru i udalo mi sie pospac do siodmej. Wypuscilem suki. Doc habilitowal sie na biurku. Nie powiem przybiegl do mni i przywital sie. Zrobil nawet karaiba. Teraz cos mamrocze na ambonce. Ciurlanko czy sacerek?
niedziela, 25 marca 2012
Wiosenny kocio
Moj chytry plan dotyczacy wuja udalo sie zrealizowac jedynie czesciowo, acz pogoda lagodzi niespelnienie. Gotujac od piatej zupe planowalem wyjechac o dziewiatej tak aby miec wolne popoludnie na ogrodkowanie. Udalo mi sie nawet wyszperac i wydrukowac instrukcje do pralki ktora wujo dostal w spadku po moich rodzicach. Kot jak zwykle kilka razy krazyl. Byla nawet smieszna scena. Jak go zanioslem na gore zwrocil mi uwage na kuwete. Wyczyscilem, zrobil siku i w zasadzie nie bylo sily zeby go zatrzymac. No to zapakowalem zupy, posprzatalem kuchnoe i czekam na powsinoge. Jest chlodno pochmurno i wietrznie. Chwilowy kpniec wiosny?
Jak zwykle
Jak zwykle choc udalo mi sie pospac z racji zmiany czasu godzone dluzej. Taki zart... niezawodny kocio zrobil pobudke o starej czwartej czyli nowej piatej. Teraz jest nowa siodma a ja mam prawie gotowy rosol dla wuja.
sobota, 24 marca 2012
Trudne sprawy...
Inwentaryzacje powiedzmy przezylem. Powiedzmy bo mam braki, ktorych nie odpuszcze, ktore na bank wyjasnie. Facio, ktory to robi leczy tym kompleksy. Sugerowalem, ze mozna to zrobic kameralnie. Uparl sie ze musze okazac sprzet, ze komisja, protokol. Mowiac delikatnie gowno. Facio cos tam usilowal nalepic raczej losowo a gdy dla swietego spokoju usilowalem w to miejsce wstawic wlasny prywatny monitor zostalem ofukniety i pouczony. Facio na koniec rozbroil mnie pytaniem czy mi nie zostala jakas resztka kasy w statucie. Szczyt bezczelnosci i burdelu. Jedna z drukarek spisanych wczoraj na bank nigdy nie byla moja. Skoro ludki chca jaj i rozrywki beda ja mialy. Bedzie to strata czasu dla wszystkich.
Gdy ja sie inwentaryzowalem zwierzyniec siedzial w domu. Kot jeszcze w polsnie wyprysnal przez sionke do ogrodu ale spryciul sprawdzil czy okno jest otwarte. Jak gadalem na Skype z Metz wrocil. Wypuscilem wiec panienki. Kot spal juz w klateczce ale spacer suk zmobilizowal go i byly nocne manewry. Jak wrocil zrobilem mu ustne pouczenie. Zasnal grzecznie... w nogach lozka.
Pobudka byla juz przed czwarta. Byly negocjacje ale jak zwykle przegralem. Po prawie dwoch godzinach laskawca wrocil i oczywiscie odbylo sie kultowe i rytualne wypuszczanoe suk. Teraz jest chwila spokoju.
piątek, 23 marca 2012
Wielki dzień...
czwartek, 22 marca 2012
Kocie wystepy
Ja wczoraj przede wszystkim zamiast tworczej pracy walczylem z rzeczywostoscia. Najpierw usilowalem rozwiazac kwadrature inwentaryzacji i mnozacych sie jak kroloki drukarek Epson. Potem pochlonal mnie kac krk i ects. Na deser udowodnilem, ze trzy przedmioty metody komputerowe inzynierskie, metoda elementow skonczonych i magisterskie metody komputerowe to w zasadzie prawie to samo w ciagu...120 godzin. Na koniec padl mi soft do bibliografii. Troche udlo mi sie opanowac sytuacje ale final znowu byl chyba kiepawy. Dokumentacji chyba nie ma, robilem cos na czuja no ten moj czuj chyba nie byl perfekcyjny.
Mialo byc o kocie... Wieczorem wychodzil bodaj trzy razy. Wrocil kolo polnocy. Rano dal mi pospac, ale znowu lekko utykal. Posadzilem madrale na kuwecie i od razu siknal. Troche sie pospieralismy, lapa rozruszala sie i nastapil plodozmian. Kocio wietrzy siersc, panienki pierdza w domu.
środa, 21 marca 2012
Klasyka
Kocio jeszcze troche czasami utyka ale dzis rano byla pelna klasyka czyli pobudka o 4:30 rano. Potem rytual uwalniania Sary z sionki, sikusuk i drugi spacerek kota, ktory nadal trwa. Za oknem buro ponuro i plus dziesiec. Zakwitla pierwsza kepka bialych krokusow na rozanej rabacie przed domem. A w polityce sypie sie koalicja. Polactwo chce krocej pracowac i miec wyzsze emerytury. Aha, ci prawdziwi o patriotyczni Polacy wysuwaja jakze piekny postulat aby wszyscy zarabiali powyzej srednie. Podobno Jary ma u siebie ksywke Kaczafi. Napisali o tym Mazurek i Zalewski w Uwazam rze. Tak wiec groza nam przedterminowe wybory, Kaczafi u wladzy i... Nie bedziemy odpoczywac na plazach Egiptu ale bedzie jeszcze lepiej i smieszniej. Bedziemy mieli u siebie Grecje i nie bedziemy musieli nigdzie wyjezdzac.
wtorek, 20 marca 2012
6:14
Wlasnie uslyszalem, ze o 6:14 jest poczatek astronomicznej wiosny. Witaj wiosno, ach, to ty...
Po co mam kota...
No to ruszylem sie do kota. W sypialni brak. W gabinecie w zadnym znanym miejscu - biurko, krzeslo, fotel - takze brak. Mamy wiec dobry humor i bawimy sie w chowanego. Moze wiec jadalnia lub salon. No. Nie ma Pani na sniadaniu mozna wiec prowadzic obserwacje ze stolu. A Pan nie zgania z psik ale wezmie na raczli i zaniesie... Rane, znowu lozko. No dobra, pomrucze mu nieco. Co on w tym widzi. Normalne mruczenie. A co, mam szczekac lub gazowac jak suki.
Mobilny Bobson
Przyznaje, Wujek Gugiel nieco mnie negatywnie zaskoczyl. Wordpress ma swietnego klienta pod Androida a Gugiel... Proponuje stronke blogspot.com gdzie rozdzielczosc uniemozliwia prace. Ale znalazl sie programik bynajmniej nie autorstwa Wujka Gugla.
Tyle wstepu. Czas na bardzo poranny spust slownej surowki. Docent wczoraj wieczorem znowu lekko kulal wiec dostal ZZ czyli zakaz opuszczania miejsca zakwaterowania. Oczywiscie obdal sie na mnie o zalogowal w klateczce bez buzi lapci na dobranoc. Co mnie obudzilo o 4:30 nie wiem i nie dowiem sie - moja perystaltyka, moj pecherz czy ruchy kota. Nie sluszalem charakrerystycznego stukotu kulasa. Nie bylo tez ociranka. Siedzial tylko w drzwiach lazienki i gapil sie. Speszylem sie ale spuscil wode. Gdy podszedlem poglaskalem i zadalem pytanie jak tam lapa Docent pokazal forme - wystrzelil jak z procy, zrobil tuptuptup i po niecalej godzinie wrocil, zazyczyl sobie wypuszczenia suk i... poszedl na gore. Nadal bez buzi lapci. Chyba ppjde na gore bo po cos tam mam kota...