sobota, 31 marca 2012

Odszczurzanie

Zgodnie z prognoza jest zimno a nawet bardzo zimno i pada a chwilami nawet leje. Czas wiec na odszczurzanie domku. Zawsze mowilem ze specjalnie myc i sprzatac nie musze bo z natury jestem czysty i nie brudze. A jestem w komfortowej sytuacji bo mam na kpgo zwalic. Chrzeszczacy pod nogami piaseczek to suki a tak wane koty to oczywiscie kocys. Tylko to cisnienie atmosfertczne... Bede musial sie intensywnie narkotyzowac kawa. Aha, domownicy w komplecie. Przed chwila magiczna puszka poinformowala mnie o powrocie kota. Byly pretensje o deszcz i suszenie recznikiem. Nie odczuwam nieodpartej potrzeby kolejnych traumatycznych wizyt u pana doktora. Docek przyjal moja inicjatywe z pelnym zrozumieniem. Nie pogrzl mnie tylko podrapal.


Published with Blogger-droid v2.0.4

Fafcio

Standard ale i niespodzianki. Pobudka 4:30 ale za oknem byla nespodzianka czyli Rudzik. Godzine trwaly negocjacje. W domu nie chce, mrauuuuuu, chce wyjsc, ale na lawce jest kot, mrauuuuuu, nie wyjde. Po godzinie wpadlem na pomysl i wypuscilem Docka balkonem. Podreptal w strone wyjscia na siegacz a za nim Rudzik. Minela godzina, troche pada, ale mam nadzieje, ze chlopaki nie wyszly na nawalanke na ubitej ziemi ale gdzies grzecznie przytuleni przeczekuja deszcz.


Published with Blogger-droid v2.0.4

piątek, 30 marca 2012

Znawca zwierzątek

Wczoraj Docek zdecydowanie mało wychodził - pogoda nie sprzyjała spacerom. Co więcej zalogował się grzecznie do klateczki już po ósmej. Za to rano oczywiście była świecka tradycja - pobudka o 3:30! Nie wrócił do ósmej. Siedząc w gabinecie zobaczyłem, jak wraca Rudzik. Pomyślałem, że zaraz będzie Docek. I nie skończyłem myśleć jak z kuchni dobiegł znajomy rumor. Chłopaki byli we dwóch na wycieczce. Tak więc chyba to nie Rudzik podgryzł Docka. Zresztą, najprawdopodobniej nie było to podgryzienie! Pogoda barowa a ja muszę na uczelnię. Ale to już półmetek moich ulubionych studiów zaocznych!

czwartek, 29 marca 2012

Deszcz ze sniegiem

Coz, wiosna jeszcze nie zawitala w calej rozciaglosci. Wlasnie jest wichura i snieg z deszczem. A wlasnie planowalem wyjechac na zakupki. Wazne ze troche popadalo, bo bylo zdecydowanie sucho a co wiecej po wapnowaniu podlewanie nalezalo sie zwapnowanemu trawnikowi. Zblizajacy sie deszcz najlepiej wyczul domowy zwierzecy barometr. Docent wyszedl i za chwile wrpcol w pospoechu. A co ja tam bede sobie moczyl futerko...


Published with Blogger-droid v2.0.4

Koalicja i opozycja

Najpierw Miller z Palokotem lekko obstukiwali zplecza. Jak Rozenek cieszyl sie z pozyskania czlonka z SLD to mu Miller powiedzial, ze jak ktos nie ma wlasnego co sie cieszy z cudzego. Potem Palikot przydzwonil krwia na rekach Millera na co ten odwinal skazanym kryminalista i nie poal reki. Dzis palikociarnia halasowala w sejmie jak przemawial Miller. Marszalka Nowicka prosila aby nie przeszkadzac. Twardziel Miller odpalil na bardzo ostro. Ta nacpana holota nie jest w stanie mi przeszkodzic. Jest to juz chyba absolutny koniec jednosci lewicy.

Na prawicy pokajal sie Kaczfiemu jedyny facet ktoego w tym srodowisku szanowalem czli Marek Jurek. Ziobrysci i PJoNki otrzymali szanse na samokrytyke i powrot. Ale na to sie nie zanosi bo Solidarna Polska zrobila zjazd.

A w tym samym czasie trwaly targi i spory Tuska z Pawlakiem. Palikpt mial racje. Chlopcy byli najprawdopodobniej dogadani a to prezenie muskulow bylo spektaklem dla maluczkich. No i jala mamy alternatywe dla PO PSL.


Published with Blogger-droid v2.0.4

Dramaty zwierzatek

Wczoraj dziewczynki poszly bardzo grzecznie spac za to Docek lazil do nocy. Obudzilem sie po polnocy i okazalo sie juz wrocil. Ale skoro byl juz zalogowany to znaczy ze nie sprawdzil sie sygnalizator w postaci puszki. W nocy lal deszcz. Kot zrobil tradycyjna pobudke o 4:30. Wrocil dosyc szybko bo bylo mokro. Teraz znowu leje deszcz a ja musze wysluchiwac pretensji, ze te krople halasuja. Poniewaz oczywiscie bylo tradycyjne wypuszczanie suki towarzyszy mi jej posapywanie i baki...


Published with Blogger-droid v2.0.4

środa, 28 marca 2012

Mądrala

Kocio wyszedł tradycyjnie o czwartej rano, ale jakby zrozumiał moje prośby bo wrócił po piątej. Ja teraz coś tam stukam w klawisze a on zalega na kocysiu! Mądra bestyjka! I jak go nie lubić...
Dziś horror dwóch Rad Wydziału - naukawej i ogólnej. Na tej drugiej jakieś głosowania KRK i innych cudów wianków. Boże, jak ja to przeżyję...
A w mojej ulubionej polityce... Miller nie podał ręki Palikotwi, a Kaczafi twierdzi, że Tusku chce zlikwidować polski narów. Tak jak w przypadku wczorajszego zakładowego zebrania pytam się - gdzie jest lekarz!

wtorek, 27 marca 2012

Stare zwyczaje

Pobudka byla oczywiscie po czwartej. Drzemalem na kanapce na parterze prawie do sidmej. Kocio wraca do pelnego zdrowia i dlugich porannych spacerow. Wrocil przed osma wiec jadac do uczonych ludzi wykapalem sie. Najpierw cztery gogziny lazil potem miauuuuu pretensje ze jestem pod natryskiem i za slabo go przywitalem. Jak mam mu wytlumaczyc ze jutro wyjezdzam przed siodma...


Published with Blogger-droid v2.0.4

poniedziałek, 26 marca 2012

Wieczorny standard

Docek wrocil. Suki jedna na dole duga na gorze. Miaukot... Wychodzimy? Nie! Do pana na raczki. No to bylo gliglanko. Jak stwierdzilem, ze czas na suki zobaczylem jak kot cwiczy karaiba. Schowal panoenki a tu mrau. Wychodzimy na kolejny spacerek...


Published with Blogger-droid v2.0.4

Wpis ogrodowy

Powinienem napisac o polityce. Pawlak gada czwarta godzine z Tuskiem. Komorowski z Palokotem. Kaczafi protestowal przed siedziba rzadu i Walil teksty o bezecnosci i nikczemnosci zmuszania do pracy do 67 roku zycia. Tylko biedny Miller bez pary i bez pomyslu na partie. Ja tez jestem biedny i bez pomyslu na... trawnik od wschodu. W sobote nacinalem jak szwagier. Dzis ten sam ogrodnik, ta sama maszyna a efekt... nie dokonczylem. Wersja dla prasy jest taka ze dla porownania a prawda taka, ze mi za bardzo skakalo cisnienie. Zamiast nacinania bylo oranie i wyrywanie. Zwapnuje jutro i poczekam. W maju szykuje sie uroczysrosc. Moze klepicho bedzie wygladalo noeco lepiej.


Published with Blogger-droid v2.0.4

Poobiednio

Kasia odniosla sukces. Po dziewieciu miesiacach dostala czwarta recenzje habilitacji. Policze tempo w znakach lub slowac na dzien. I wartosc kazdego znaku. Najsmieszniejsze jest to ze tej recenzji nie ma jakickolwieg uwag krytycznych. Dalej nie bede kontynuowal wywodow. Dokoncze je po kolokwium. Z trj okazji zjadlem trzydaniowy objadek. Co za dzien...


Published with Blogger-droid v2.0.4

Slonecznie i zimno

Docek jednak chcial na rewiry. Acz w pierwszym podejsciu po wysikaniu sie kolo ogrodzenia od siegacza wrocil jak wystrzelony z procy. Pan, one byly tak blisko, prawie mi odgryzly dupe... Drugie podejscie bylo bardziej udane. Dzialka blaszaka jest ogrodzona i ma taka fajna dzika roslinnosc. Po staremu minela dopiero siodma. Na termometrze zero i szron na trawie ale slonko zaraz nagrzeje swiat...


Published with Blogger-droid v2.0.4

Upierdliwce

PoteWczoraj wieczorem zwierzaki daly popis. Sara nie chciala zejsc z lozka, jak ja sciagalem nawet warknela. Dala sie jednak zamknac. Potem rozpoczal wystepy Docek. Przy bodaj trzeciej probie przekonania go ze czas spac a nie na spacery i zaniesienia na gore zauwazylem ze waruje przed drzwiami do sionki. Wypuscilem Sare za chwile Docent zalogowal sie do klateczki.

Pobudka byla w nocy o czwartej, dobra godzina spaceru i udalo mi sie pospac do siodmej. Wypuscilem suki. Doc habilitowal sie na biurku. Nie powiem przybiegl do mni i przywital sie. Zrobil nawet karaiba. Teraz cos mamrocze na ambonce. Ciurlanko czy sacerek?


Published with Blogger-droid v2.0.4

niedziela, 25 marca 2012

Wiosenny kocio

Moj chytry plan dotyczacy wuja udalo sie zrealizowac jedynie czesciowo, acz pogoda lagodzi niespelnienie. Gotujac od piatej zupe planowalem wyjechac o dziewiatej tak aby miec wolne popoludnie na ogrodkowanie. Udalo mi sie nawet wyszperac i wydrukowac instrukcje do pralki ktora wujo dostal w spadku po moich rodzicach. Kot jak zwykle kilka razy krazyl. Byla nawet smieszna scena. Jak go zanioslem na gore zwrocil mi uwage na kuwete. Wyczyscilem, zrobil siku i w zasadzie nie bylo sily zeby go zatrzymac. No to zapakowalem zupy, posprzatalem kuchnoe i czekam na powsinoge. Jest chlodno pochmurno i wietrznie. Chwilowy kpniec wiosny?


Published with Blogger-droid v2.0.4

Jak zwykle

Jak zwykle choc udalo mi sie pospac z racji zmiany czasu godzone dluzej. Taki zart... niezawodny kocio zrobil pobudke o starej czwartej czyli nowej piatej. Teraz jest nowa siodma a ja mam prawie gotowy rosol dla wuja.


Published with Blogger-droid v2.0.4

sobota, 24 marca 2012

Trudne sprawy...

Inwentaryzacje powiedzmy przezylem. Powiedzmy bo mam braki, ktorych nie odpuszcze, ktore na bank wyjasnie. Facio, ktory to robi leczy tym kompleksy. Sugerowalem, ze mozna to zrobic kameralnie. Uparl sie ze musze okazac sprzet, ze komisja, protokol. Mowiac delikatnie gowno. Facio cos tam usilowal nalepic raczej losowo a gdy dla swietego spokoju usilowalem w to miejsce wstawic wlasny prywatny monitor zostalem ofukniety i pouczony. Facio na koniec rozbroil mnie pytaniem czy mi nie zostala jakas resztka kasy w statucie. Szczyt bezczelnosci i burdelu. Jedna z drukarek spisanych wczoraj na bank nigdy nie byla moja. Skoro ludki chca jaj i rozrywki beda ja mialy. Bedzie to strata czasu dla wszystkich.

Gdy ja sie inwentaryzowalem zwierzyniec siedzial w domu. Kot jeszcze w polsnie wyprysnal przez sionke do ogrodu ale spryciul sprawdzil czy okno jest otwarte. Jak gadalem na Skype z Metz wrocil. Wypuscilem wiec panienki. Kot spal juz w klateczce ale spacer suk zmobilizowal go i byly nocne manewry. Jak wrocil zrobilem mu ustne pouczenie. Zasnal grzecznie... w nogach lozka.

Pobudka byla juz przed czwarta. Byly negocjacje ale jak zwykle przegralem. Po prawie dwoch godzinach laskawca wrocil i oczywiscie odbylo sie kultowe i rytualne wypuszczanoe suk. Teraz jest chwila spokoju.


Published with Blogger-droid v2.0.4

piątek, 23 marca 2012

Wielki dzień...

W zasadzie procedura spisywania sprzętu, który używam w domu w postaci procedury sprowadzającej się do przywożenia tegoż sprzętu na uczelnię. Wpisuje się to znakomicie w procedury mojego ukochanego państwa polskawego, gdzie samolot z premierem i prezydentem lądowały w zasadzie w kartoflisku, gdzie na szybkiej trasie kolejowej CMK dyżurny ruchu ma przestawiać wajchą zwrotnice. Wstyd i żenada. Cala inwentaryzacja gdzie samych komputerów jest kilkaset prowadzona jest ręcznie, choć są do tego wyspecjalizowane programy. Obawiam się, że polactwo było, jest i będzie głupie przed szkoda i po szkodzie! I nie chce mi się pisać, że już 20 lat temu jak byłem w Holandii na TU Delft i w Niemczech na TU Essen widziałem, że na uczelni może być inaczej. Informatycy są po to, aby wspomagać prace dydaktyków i naukowców a nie po to, by leczyć na nich swoje kompleksy i udowadniać wyższość.  Tam informatyków o nic nie trzeba było się prosić, to oni pytali się, czy nie ma problemów. A rysunki do publikacji i jej przepisywanie wykonywały sekretarki. Jak to dobrze, że niedługo kończę 57 lat! Im krócej w tym u-bu-bu tym lepiej dla mojego zdrowia!

czwartek, 22 marca 2012

Kocie wystepy

Ja wczoraj przede wszystkim zamiast tworczej pracy walczylem z rzeczywostoscia. Najpierw usilowalem rozwiazac kwadrature inwentaryzacji i mnozacych sie jak kroloki drukarek Epson. Potem pochlonal mnie kac krk i ects. Na deser udowodnilem, ze trzy przedmioty metody komputerowe inzynierskie, metoda elementow skonczonych i magisterskie metody komputerowe to w zasadzie prawie to samo w ciagu...120 godzin. Na koniec padl mi soft do bibliografii. Troche udlo mi sie opanowac sytuacje ale final znowu byl chyba kiepawy. Dokumentacji chyba nie ma, robilem cos na czuja no ten moj czuj chyba nie byl perfekcyjny.

Mialo byc o kocie... Wieczorem wychodzil bodaj trzy razy. Wrocil kolo polnocy. Rano dal mi pospac, ale znowu lekko utykal. Posadzilem madrale na kuwecie i od razu siknal. Troche sie pospieralismy, lapa rozruszala sie i nastapil plodozmian. Kocio wietrzy siersc, panienki pierdza w domu.


Published with Blogger-droid v2.0.4

środa, 21 marca 2012

Metz Webcam(s)


Klasyka

Kocio jeszcze troche czasami utyka ale dzis rano byla pelna klasyka czyli pobudka o 4:30 rano. Potem rytual uwalniania Sary z sionki, sikusuk i drugi spacerek kota, ktory nadal trwa. Za oknem buro ponuro i plus dziesiec. Zakwitla pierwsza kepka bialych krokusow na rozanej rabacie przed domem. A w polityce sypie sie koalicja. Polactwo chce krocej pracowac i miec wyzsze emerytury. Aha, ci prawdziwi o patriotyczni Polacy wysuwaja jakze piekny postulat aby wszyscy zarabiali powyzej srednie. Podobno Jary ma u siebie ksywke Kaczafi. Napisali o tym Mazurek i Zalewski w Uwazam rze. Tak wiec groza nam przedterminowe wybory, Kaczafi u wladzy i... Nie bedziemy odpoczywac na plazach Egiptu ale bedzie jeszcze lepiej i smieszniej. Bedziemy mieli u siebie Grecje i nie bedziemy musieli nigdzie wyjezdzac.


Published with Blogger-droid v2.0.4

wtorek, 20 marca 2012

6:14

Wlasnie uslyszalem, ze o 6:14 jest poczatek astronomicznej wiosny. Witaj wiosno, ach, to ty...


Published with Blogger-droid v2.0.4

Po co mam kota...

No to ruszylem sie do kota. W sypialni brak. W gabinecie w zadnym znanym miejscu - biurko, krzeslo, fotel - takze brak. Mamy wiec dobry humor i bawimy sie w chowanego. Moze wiec jadalnia lub salon. No. Nie ma Pani na sniadaniu mozna wiec prowadzic obserwacje ze stolu. A Pan nie zgania z psik ale wezmie na raczli i zaniesie... Rane, znowu lozko. No dobra, pomrucze mu nieco. Co on w tym widzi. Normalne mruczenie. A co, mam szczekac lub gazowac jak suki.


Published with Blogger-droid v2.0.4

Mobilny Bobson

Przyznaje, Wujek Gugiel nieco mnie negatywnie zaskoczyl. Wordpress ma swietnego klienta pod Androida a Gugiel... Proponuje stronke blogspot.com gdzie rozdzielczosc uniemozliwia prace. Ale znalazl sie programik bynajmniej nie autorstwa Wujka Gugla.

Tyle wstepu. Czas na bardzo poranny spust slownej surowki. Docent wczoraj wieczorem znowu lekko kulal wiec dostal ZZ czyli zakaz opuszczania miejsca zakwaterowania. Oczywiscie obdal sie na mnie o zalogowal w klateczce bez buzi lapci na dobranoc. Co mnie obudzilo o 4:30 nie wiem i nie dowiem sie - moja perystaltyka, moj pecherz czy ruchy kota. Nie sluszalem charakrerystycznego stukotu kulasa. Nie bylo tez ociranka. Siedzial tylko w drzwiach lazienki i gapil sie. Speszylem sie ale spuscil wode. Gdy podszedlem poglaskalem i zadalem pytanie jak tam lapa Docent pokazal forme - wystrzelil jak z procy, zrobil tuptuptup i po niecalej godzinie wrocil, zazyczyl sobie wypuszczenia suk i... poszedl na gore. Nadal bez buzi lapci. Chyba ppjde na gore bo po cos tam mam kota...


Published with Blogger-droid v2.0.4

poniedziałek, 19 marca 2012

Kocie sprawy

Wczoraj udało mi się przetrzymać rekonwalescenta Docenta do wieczora. Jak wróciłem od Wuja zrobił taki koncert prezentując pełne możliwości łapy, że wypuściłem go. Po pół godzinie z racji tego, że byłem senny postanowiłem go zaprosić do domu. Siedział na ławeczce, ale do domu nie chciał. Chciał się... ciurlać. Po godzinie ponowiłem próbę zagnania kota - była udana. w sypialni było mruczanko, ocieranko. Uśpiło to moją czujność. PO chwili z kuchni dobiegł łomot. Okno nie było zamknięte na klamkę, więc kocio sforsował przeszkodę bez problemu. Poustawiałem na parapecie cała baterię puszek i... koło północy byliśmy już razem. Zapomniałem wyłączyć budzik, ale to nie obudziło kota. Znowu łapa? Przed ósmą było mrau. Łapa w porządku, a kupa czeka. Wypuściłem - wrócił po chwili jak wystrzelony z procy. Ponieważ psy nie szczekały metoda dedukcji doszedłem do jedynego słusznego wniosku. Wypuściłem czarną bekę solo. Jest wolna, więc nie dogoniła Rudzika. Ale nie będzie mi tu obcy kot frustrował Docka. Wtedy jak pogonił go duecik, tak było mi go żal, ale widać ma chłopak krótką pamięć. No to będziemy mu odświeżać pamięć.

niedziela, 18 marca 2012

Kłopocik...

Pan Docent jest już chyba całkowicie zdrowy, ale wolałbym, aby jeszcze posiedział w domu. Mamy nieco odmienne zdania, co rodzi dyskusje. Rozmawiamy po męsku, ale delikatnie i asertywnie. Proponuje rekonwalescentowi inne atrakcje typu myszka. Jak na razie udaje mi się postawić na swoim! A teraz nawet Docent bawi się sam ze sobą robiąc w plamie słońca na podłodze w gabinecie przewroty przez plecy połączone z próba ataku na własny ogon. O... Znudziło się więc... galopek na czterech łapach.

Lądowanko


AF1247

FightRadar24.com to zdecydowanie fajna stronka!

Jak dobrze wstać skoro swit...

... w słoneczny, niedzielny poranek! Co mnie pogięło? Kot ze swoim mitycznym - paaan kuupa? Bynajmniej! Nie wykastrowani koledzy od nadmiaru marcowo buzujących hormonów znowu go pogryźli, czego następstwem jest okulała przednia lewa łapa. Podczas wizyty u weterynarza abym mógł pełniej solidaryzować się z cierpieniem zwierza ugryzł mnie w lewa dłon tak że obaj bierzemy antybiotyk. Jak nie Docent to... habilitująca się nieustannie Kasia jadąca jako Visiting Professor do Metz. Po powrocie panienki zostały wypuszczone do napowietrzania trawnika - jak biegają to wyrywają trawę i pewnikiem coś tam napowietrza się! Kota zastałem w gabinecie. Chyba zdrowieje bo przez kwadrans był seans amore. Mruczanko, ocieranko, prężenie ogona. Już wiem, po co mam takie wielkie biurko., Złożyłem inaczej kocysia i Docent położył się pysiem do okna. Obok dwie miseczki. Ma nieźle! A zgodnie z badaniami naukowymi koty nie są tym, czym sie wydają.