wtorek, 29 marca 2011

Obrady w sekcjach...

I kolejny problem. Zaczęło się od tego, że organizatorzy średnio sami wiedzieli gdzie będą te obrady. Jak się udało ustalić sale - wie o tym tylko BraBu i jego świta - to okazało się, że sale są zamknięte. Jak się znalazł klucz to jest problem z kompem - on nie ma monitora tylko ekran, który jest tablicą, wię się od niego odbija. Właśnie nawigują Czeszką, żeby pomóc jej otworzyć prezentację.
Ruskie tak jak ja mają kłopot z fakturą. BraBu pracuje nad tym. Wyraźnie chce zniechęcić do pobierania faktura, czuję przekręt... Ale kongres trwa mać. Usadziłem się na strategicznym miejscu, żeby podładować kamerę. Na dworze... pada.
Czeszka już się odpaliła - Current state of e-learning at some tu in czech republic... Zaczęła od mapy, liczb uniwersytetów, jakości... Czyli ogólny referat któremu nadano tytuł. Po co ja się tak przejmowałem tym referatem - pisałem go kilka godzin za długo.
Mirek zdominował dyskusję z Czeszką - styl polsko-amerykański, jak miesiąc temu rozmawiałem z Waszym Rektorem, to Kazek mi powiedział... Znam Waszego rektora, jesteśmy po imieniu... Zmieściłem się z moim komentarzem. Krótki, na temat... Następny czyta referat. Czech... No to ja stukam. Czech czyta, Bobson stuka...
No i dyskusja po tym czytającym Czechu... Filozoficzna! Shit! Dwie ruskie walcowały biednego Czecha... Jak się na mnie rzucą to pójdą pierze! Bo jestem dziś bojowym Bobsonem! Przestaję narzekać. W Czechach nauczyciel akademicki zasuwa 18 godzin na tydzień a w Brazylii... 70. Tak, 7 i 0. Bo nie ma nauczycieli. Zaprasza... A wieczorem... Napitki i samba. I po miesiącu trumienka...
Aha, w tej serii miała być dwójka polaczków. Oczywiście nieobecni. Razem z tymi pańciami do poznałem pięć referatów i dwóch obecnych - Mirek i ja... Lekka paranoja. Dziś w sesji zamiast 8 referatów... pięć. Za to każdy chrzani 25 minut. Ja będę konsekwentny - dokładnie 10 minut. Potem możemy pogadać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz