środa, 6 lipca 2011

Urwał...

Tak, "teraz Polska", teraz nasza prezydencja, teraz czas na wojnę polsko-polską w Brukseli, Strasburgu, wszędzie. Napisze mocno i otwartym kodem. Rzygać mi się chce, jak o tym słyszę. Wiem, że dziś nie ma miejsca na odpowiedzialność zbiorową, że jakaś niepolska posłanka protestowała przeciw wydawaniu kasy na gadżety - powinno się ja dać głodującym. Ale jawnie antyrządowe teksty w europarlamencie... I to głoszone jak się domyślam przez katolików (narodowo-socjalistycznych, ale katolików) jak się domyślam w ramach szeroko rozumianej miłości bliźniego... Skacze ciśnienie i nie jest tu metodą postawa obojętności. Tylko jak zmienić konstruktywnie postawy wielu polskich kretynów? Kretynów ze świata polityki... Albo inaczej - jak nie dopuścić do wyboru tego typu kretynów, co mają gęby pełne frazesów o miłości do ojczyzny, a praktycznie fajdających na jej wizerunek.
Ta choroba ma tez swoja wersje w skali mikro. Kolkokwium habilitacyjne. Jednym z recenzentów jest mój ulubiony ex-dziekan, emerytowany pracownik mojego wydziału, pełnoetatowy pracownik konkurencyjnej uczelni posługujący się tam adresem mejlowym mojego wydziału. No i podczas kolokwium ku zdziwieniu trzech zewnętrznych recenzentów rozpoczął wywody na temat tego, że on nie ma z tym wydziałem i z tą uczelnią nic wspólnego. Wewnętrznie możemy sobie powiedzieć bardzo wiele, nawet w sposób mięsny. Ale dalibóg po co prać publicznie własne brudy, po co ekshibicjonistycznie obnażać własne problemy i słabości...
Mówię o tym fizyka dużych ciśnień... Życie stawia nam coraz więcej wyzwań, mamy coraz więcej trudności by im sprostać. I najczęstszą reakcja jest... dowalić komuś. Tuskowi na forum parlamentu europejskiego, mojemu wydziałowi na kolokwium habilitacyjnym, mnie ... na zebraniu. Potrafię oddać i to nawet skutecznie. Tylko po co mam to robić? Nie można normalnie żyć, współpracować? A jeśli mamy jakieś ukryte fobie, strachy to czy nie lepiej skorzystać z pomocy specjalisty?

2 komentarze:

  1. Lajkonik.
    Rzadko zdarza mi sie byc dumnym, ze jestem Polakiem. Po wystapieniu Premiera Tuska w Brukseli bylem. Zebral duzo gratulacji za swoje wystapienie od swiatlych ludzi, miedzy innymi entuzjastyczna reakcja Guy Verhofstadt'a szefa liberalow europejskich i dwukrotnego premiera Belgi.
    Potem Ziobro. Nic tylko pojsc do ambasady, oddac paszport i powiedziec ze z tym krajem nie chce miec nic wspolnego. A wszystko przez Krakusow, ktorzy ogromna wiekszoscia glosow wybrali tego pana. Lajkoniku, gdzie Ty byles????

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak chyba jestem wbrew pragnieniu pesymistą. Nie napisałem nic o pozytywach a jedynie o "eksporcie obciachu". Pocieszyła mnie, tylko krótka i smutna to radość, ta trójka: brytol od krytykowania wszystkiego, holenderski wiatrak od żebrzących Rumunów i polskich emerytów i ta pańcia od machania chustą... Jak to było za komuny - nadbudowa oderwała się od bazy... Cherubinek Ziobro jest emanacja tej zakompleksionej polskawości. A podobno gra na klęskę Jarego, więc może trzeba mu kibicować?

    OdpowiedzUsuń