piątek, 25 lutego 2011

Mroźny wylot

Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Kasia odwieziona na lotnisko i dzięki temu, że zrobiła check in w domu wyleciana do Londynu. Zachorowała stewardesa i zgodnie z przepisami nie można było przyjąć na pokład wszystkich pasażerów. Udało mi się nie zapomnieć o dostarczeniu do IPPT płytki z habilitacja do druku na kalkach. Kolejny sukces to zamówione szambo. Przede mną lekki horror - klapa przymarzła i mam odkuwanie. Chyba będzie fotoreportaż!
A w mieście aniołów, czyli Los Angeles prognozy pogody na WunderGround niestety mało optymistyczne... Amerykanie mylą się w prognozach gospodarczych i politycznych. Moze tym razem zawiedzie prognoza pogody?
Przez godzinę łopatą wspomaganą gorąca wodą odkuwałem pokrywę od szamba. Pełen sukces. Gdy wreszcie puściła pojawiła się szambiara. To są także uroki mieszkania na obrzeżach miasta powiatowego... Mam też kolejny kwitek do kolekcji wywozowej. Nie straszne mi więc kontrole nowej władzy. Niech się skoncentruje na tych ławkach i koszach na śmieci dla... Prawdziwych Polaków!
Przyszły książki kupione na aukcji na świstaku. Akurat wczoraj, więc musiałem pojechać na pocztę. Po godzinie czekania miedzy 11 a 12 gdy przede mna było jeszcze 12 osób zrobiłem awanturę i dostałem paczkę od ręki. I jak tu być pokojowym człowiekiem...
Z racji słońca wypuściłem Kasiulę i Krystiana. Mała od razu podniosła pałę do góry i wybiegła.Jak jej wystawiłem michę na balkon wspięła się po winogronie, zjadła ale nie chciała wejść. Krystuś zachowywał czujność ale wylazł.
Późnym popołudniem postanowiłem schować zwierzyniec. Partyzanci wrócili kangurem Jacka. W kościele było -15 więc... Szlachetne zdrowie. Jutro mam wolne bo jada na imieniny do Otwocka. A ja wkurzony kolejka na poczcie kupiłem tomik o komisarzu Wallanderze i lekko się odchamiam. Kasia chyba powinna być gdzieś nad Kanadą...

1 komentarz:

  1. Przepraszam za brak SMS-a, ale telefon sie rozladowywal (mam jedna wtyczke). Bedzie sie ladowal noca. Wycieczka sie udala. Pogoda dopisala jesli chodzi o slonce. Zaliczylam najwazniejsze miejsca, glownie Hollywood. To znaczy napis na wzgorzach, Aleje gwiazd ze slynnymi Teatrami Chinskim i Egipskim (to sie nazywa teatry, ale sa to chyba po prostu duze kina). W chinskim sa wreczane Oskary. Juz trwaly przygotwania. Pozniej plaza Venice, gdzie zjadlam sobie lunch. strasznie tam wialo na plazy wiec chodzilam w czapeczce. Po drodze Beverly Hills i domy celebrytow,m.in. byl ten w ktorym zmarl Micheal Jackson. Potem slynne ulice Strip i Sunset. Z ciekawostek, to tuz kolo mojego hostelu jest szkola do ktorej chodzili Red Hot Chili Peppers i czlonkowie Guns'an'Roses oraz Demi Moore. Widzielismy tez po drodze 'Nakatomi Plaza' czyli budynek Fox znany ze Szklanej Pułapki, szkole w ktorej krecili Grease, i wiele, wiele innych...
    Jutro z rana wyjazd do San Diego. Mam nadzieje, ze Shuttle dojedzie...

    Kasia

    OdpowiedzUsuń