czwartek, 16 czerwca 2011

3x8=24...

Tym razem jednak udało się spotkać z J@ckiem nie tylko na dworcu i co więcej na tytułowe 3x8=24 godziny. Zaczęło się od przywózki J@cka z Nadarzyna - o dziwo nie było jakichkolwiek korków. To był dobry początek pierwszych 8 godzin o charakterze nazwijmy to rodzinnym. Poza Kasią w piwnych rozmowach uczestniczyli także szwagrostwo i szwagrzątka. Było odlotowo - kino domowe na tarasie ze wspominkami sprzed lat. Do łóżek zagoniła nas północ. Cóż, nie te lata, nie te siły...
Po 8 godzinach snów już od 8 rano rozpoczęliśmy tradycyjne bilateralne seminarium. Problematyka była generalnie stała, acz niektóre tematy były do pewnego stopnia nowością - prawa i przywileje męskiego wieku dojrzałego w kontekście kariery i... władzy. Były też zajęcia praktyczne pod tytułem próba dodzwonienia się do ZUS. Zakończyliśmy to działanie sukcesem, acz urzędniczka już nie była tak przyjazna jak we czwartek. Czyli nic nowego pod polskim słońcem. Udało się też nie bez problemów założyć konto bankowe dla "krajowca zagranicznego". Była też naukowa wizyta przyjaźni w IPPT PAN połączona z krótka podróżą w przeszłość. O 16, czyli po 24 godzinach odwiozłem J@cka na lotnisko!
Było super i... tak trzymać do następnego razu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz