Najpierw o trzeciej była ulewa i znowu zaczęło kapać na blachę od klimy. Zadumałem się tak głęboko losem pieska z plaży, że godzinę później obudził mnie wewnętrzny alert - paaaaaaan... O piątej miałem już dosyć przewracania się z boku na bok. Typowe Reise Fieber. Czas na pakowanie!
Leciał, leciał i... doleciał?
OdpowiedzUsuń