niedziela, 18 marca 2012

Jak dobrze wstać skoro swit...

... w słoneczny, niedzielny poranek! Co mnie pogięło? Kot ze swoim mitycznym - paaan kuupa? Bynajmniej! Nie wykastrowani koledzy od nadmiaru marcowo buzujących hormonów znowu go pogryźli, czego następstwem jest okulała przednia lewa łapa. Podczas wizyty u weterynarza abym mógł pełniej solidaryzować się z cierpieniem zwierza ugryzł mnie w lewa dłon tak że obaj bierzemy antybiotyk. Jak nie Docent to... habilitująca się nieustannie Kasia jadąca jako Visiting Professor do Metz. Po powrocie panienki zostały wypuszczone do napowietrzania trawnika - jak biegają to wyrywają trawę i pewnikiem coś tam napowietrza się! Kota zastałem w gabinecie. Chyba zdrowieje bo przez kwadrans był seans amore. Mruczanko, ocieranko, prężenie ogona. Już wiem, po co mam takie wielkie biurko., Złożyłem inaczej kocysia i Docent położył się pysiem do okna. Obok dwie miseczki. Ma nieźle! A zgodnie z badaniami naukowymi koty nie są tym, czym sie wydają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz