niedziela, 27 marca 2011

Frankfurt

Samolot, nówka Airbus 319-100 wylądował o czasie. A na lotnisku w tej części przesiadkowej, łącznikowej zbity tłum. Jakoś mi się udało dopchać do terminala informacyjnego i wyczaić bramkę, żeby wybrać odpowiedni kantorek odprawy paszportowej. Liczyłem, że na moim terminalu 1B będzie luźniej. No i przeliczyłem się. Tłum i tylko jedna maleńka knajpka z obsługą kelnerską i kolejką do maciupkich stolików. Tak dbają o masę startową samolotu? Nabyłem i zeżarłem suchy prowiant, pozostawiając sobie literka... wody na lot. 12 godzin to jest całkiem sporo. Siedzę w moim B46 i oczekuję na tego 777. Już jedzie... Niezły cielun. Ma największe w świecie silniki - ich średnica robi wrażenie. TAM to brazylijskie linie. A motto - the magic red carpet... Nie odczuwam nieodpartej potrzeby zrobienia zdjęcia, ale może... Chociaż już się nieco ściemniło! Mnie też się ściemnia jak pomyślę o tych 12 godzinach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz