czwartek, 31 marca 2011

Zwiedzanie 1

Wystartowałem o 13:40. Równolegle ze mną podążał w tym samym kierunku inny uczestnik, bodaj Czech albo Słowak. Gdzieś tak po pół godzinie nasza dwupasmówka wbrew planowi zwęziła się. Czech skręcił w lewo, ja za nim. Potem w prawo, ja też. No i znalazłem się pod katedrą. Czech nie skorzystał, ja wszedłem. Wiedziałem, że to neogotyk z XX wieku, ale rozczarowanie było większe. Potem zwiedziłem placyk pod katedrą, gdzie zagadnął mnie gostek. Nie wyglądał na lumpa, nie znał angielskiego więc mu powiedziałem do widzenia. Zorientowałem mapę i ruszyłem z kamerą w ręku w kierunku pozostałych zabytków. Zaczepiła mnie kobitka. Stwierdziła turisto, pokazała na kamerę i pokręciła głową. Spociłem się jeszcze bardziej. Powtórka z Durbanu? Schowałem kamerę, plecaczek przerzuciłem na klatę, mocno chwyciłem parasol i ruszyłem dalej mając oczy dookoła głowy. Dotarłem do główniejszej ulicy i potem znalazłem przecznicę, dzięki której cały i zdrowy przedarłem się na główny plac gdzie jest ratusz miejski. Po kolejnym zorientowaniu mapy odnalazłem muzeum kawy. Znowu nie powaliło - liczyłem na eksponaty, były przede wszystkim fotografie. W kafejce typowy ekspres, wypiłem kawę, ale liczyłem na kogoś w stroju przed lat robiącego kawę w tradycyjny sposób. Myślałem, że kupię próbki w hermetycznie zamkniętych opakowaniach - sypali do papierowej torby.Drugi punkt zwiedzania to był zabytkowy tramwaj. Planuję powtórzyć tę wycieczkę, bo jedzie on przez miejsca, do których pieszo bałbym się wejść.
Powrót autobusem. Potem tradycyjne zakupy, guarana i big-mac. W hotelu rozmowa z Kasia. o 19:30 postanowiłem przed kąpielą i blogowaniem obejrzeć meczyk. Obudziłem się o północy bo chciało mi się siku. Zdecydowałem się kontynuować sen i udało się pospać do piątej rano. Jestem więc ciągle w polskiej strefie czasowej - śpię od północy do dziewiątej rano...

2 komentarze:

  1. Fajnie, ze uniknales powtorki z Durbanu. Niedobrze, ze kolejne atrakcje troche zawodza, ale dobrze ze mimo wszystko jest troche przyjemnosci ze zwiedzania. Ja chyba wyjde na chwilke do dziewczynek zaznac troche wiosny i zasypac dziury, ktore zrobily wczoraj podczas mojej nieobecnosci.

    Daj znac sms-em jak wrocisz ze sniadania i bedziesz mial jeszcze ochote pogadac przed zwiedzaniem

    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu bilans chyba dodatni - straciłem jednie lekko sprute i dziurawe polo. A co do zwiedzania - nie było wioski indiańskiej, ale znam większe rozczarowania niż Santos. Poza tym - zawsze może być zarówno lepiej jak i gorzej...

    OdpowiedzUsuń