poniedziałek, 28 marca 2011

Kościółek

Wieczorem na 18:00 jak to zwykł był mawiać mój Świętej Pamięci Cioteczny Szwagier udałem się do kirchy. Pamiętam dobrze z Kasią kościółek na Dominikanie. Było podobnie, acz w bardziej cywilizowany sposób. Bazylika mniejsza jest przepiękna, a wymiarami przypomina kościół w Wołominie. Na szczęście załapałem się na miejsce siedzące. A msza trwała dobrze ponad godzinę. Była podobna oprawa muzyczna, choć zespół był na chórze, niewidoczny. Już początek był ciekawy. Obaj księża wraz z zastępem czekoladowych ministrantek (czy ja jednej nie widziałem na plaży???) poświęcili każdego wiernego. Mnie święciła taka, że od razu poczułem się znacznie lepszy. Potem ta sama udzielała komunii koło mnie. Jak ja żałuję, że nie zdążyłem przed wyjazdem oczyścić swojej grzesznej duszy. Na pocieszenie dostałem na znak pokoju buzi od czekoladki po prawej stronie. Spokojnie, był to ten rodzaj XXL...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz