niedziela, 27 marca 2011

Lotnisko Sao Paulo

Uff... Początek był nieco napięty i stresujący ale chyba już jestem na prostej. Chodziło mi o prostą rzecz - aby jak najszybciej wyrwać się z lotniska. Widzę, że na podstawie moich danych weryfikowanych przez Konrada było to niemożliwe - ten ekspres odjeżdża albo o 5:10 albo o 9:30. Jest drugi cudak, na którego oczywiście nieoznakowanym przystanku siedzę. Bilet u kierowcy - kasę wymieniłem w pośpiechu po średnio rozsądnym kursie. Już idąc na ten przystanek kierowcy innych autobusów coś tam zagadywali - jak mówiłem Satnos pokazywali dalej i mówili ósma... Zaliczyłem już kafejkę internetową i pogaduchę na Skype. Zrobiłem też dwa wpisy na blogu. Troszkę obcierają mnie nogi w konferencyjnych butach - odczuwam więc nieodpartą potrzebę zakupu brazylijskich sandałków.
Prognozy brazylijskie mówią, że nie będzie raczej padać. Podczas lądowania podziwiałem Sao Paulo nocą - duża wieś, 12 milionów... Na dziś po stresach i spóźnieniu plan minimum - sandałki i... Na długości 6 kilometrów są przy plaży piękne ogrody. Może więc popodziwiam... Kupiłem na Okęciu Loney Planet o Brazylii. Ciekawe, o Santos nie ma nawet jednego słowa. A ten materiał, który wydrukowałem liczy 200 stron. No nie przesadzajmy, nawet największy narodowy, katolicki, polski i narodowy patriota nie napisze 200 stron o... Wołominie.
Kurcze, to działa... Przyszłą kolejna brazylijska czekoladka, przykleiła nalepkę na walizę, potem coś zagadała. No i nie pogadaliśmy... Komputera nie oddam do luku. Uczcie się języków obcych. Poza tym, że siedzę na klapkach bo ławka jest oczywiście kamienna przy ruchliwym podjeździe pod lotnisko jest super. Wolałbym złapać tego cudaka o 5:10 (niewykonalne, bo dziś samolot przyleciał o czasie) Zawsze można pogdybać... Gdybym wiedział to wtargałbym walizę na pokład. Spokojnie mieści się w luku, ładowali większe. Nie straciłbym czasu na odbiór i... już byłbym w Santos. Ale trzeba zawsze patrzeć na jaśniejsze stronę przez pełniejszą cześć szklanki. Pogadałem z Kasie, napisałem bloga...
Jakoś nie chce mi się wyciągać kamery. Miejsce jest industrialne, smrodliwe i niepiękne. Ostrze sobie apetyt na piękno Santos... Oby nie było jak z rannym autobusem! Ale już wiem od tubylców, że dobrze zlokalizowałem stację końcową. Mam oczywiście mapkę i wiem jak dojść do hotelu. Czy ktoś będzie mówił po angielsku? He, he, he...
Na dziś dwa priorytety - sandałki i... relaks. Noc między dwoma czekoladkami była miłą, ale ta ciasnota... Obawiam się, że mam nieco za duże gabaryty. Musze nieco nad tym popracować. Bo jak się nie zmieszczę w fotel...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz